To bardzo miłe i jednocześnie dziwne uczucie...Przywozisz biskwity, na stole stoją pojemniki ze szkliwem, szkliwisz, choc nie bardzo masz pojęcie czym-bo szkliwa nie twoje, trochę pomagasz w wypale (podkreślam słowo trochę)...a na drugi dzień, po rozmurowaniu pieca okazuje się, że twoje skorupki cieszą oko...Choc, jakby to rzec, szkliwiłeś "po omacku".
Ale jak widac Marta i Jacek na tyle dobrze znają swój piec i szkliwa, żeby takie działania nie skończyły się dramatem :)
2 komentarze:
Tak, to musi być dziwne uczucie...ale suma sumarum efekty są bardzo fajne!
:)
Prześlij komentarz