Po roku wróciłem z piecykiem do raku w urocze miejsce nieopodal Krakowa.
Dostałem kilka zeszłorocznych zdjęc, które pstrykał jeden z rodziców młodzieży, dla której robiłem wypał.
Okazało się, że płomienia z jego strony nie widac, za to ze zdjęcia wynika, że rok temu byłem rozsądniejszy...W tym roku pojechałem w koszulce bez rękawów...i od soboty cierpię do dziś z powodu poparzonych (słońcem, słońcem) ramion.
6 komentarzy:
nie ma jak raku w ciepły letni dzień ;}
Paliłeś raku w ostatnia sobotę?!
Nie ma co, jesteś gość!
Poza tym fajne zdjęcie.
pozdrawiam
Szczególnie gdy cienia brak :)
Palmy teraz, w zimie będzie zimno :)
Pozdrowienia.
jest to jakaś metoda, potem,szczękając zębami będziesz wspominał jak to było super paląc raku...
polecam okłady z siadłego mleka :)
na sklerozę?! :)
Prześlij komentarz