30.03.2010

i Niemiec się pomyli...

 
Posted by Picasa
historia taka...Potrzebowałem misę, na szybko. Czerwoną w środku, czarną z zewnątrz (zamówienie).
Szybko ukrącałem trzy (jestem przezorny). 30-40 cm, szamot.
Dostałem szkliwa, już zarobione, w płynie. Oryginalne opakowania. Czerwone znałem, czarnego nie.
Opackałem wszystkie trzy (bo jestem przezorny).
Czerwone znałem, wiec z doświadczenia wiedziałem, że wytrzyma 1250, ale z biedą (zaczyna czerniec na brzegach, bardziej prześwieca itd.)-więc 1220 i trochę dłuższe przetrzymanie.(no i chwila suszenia na 120, bo zaprawiacza wydawało się dużo - chciałem, żeby ładnie odparowało, zanim krzywa zacznie wzrastac).
O.K.
Rano, po otwarciu pieca zobaczyłem idealnie wybłyszczoną czerń (jak lepik, cholera...), dobra nasza.
Poczekałem aż temperatura spadnie i wyładowuję.
Zbaraniałem.
Wszystkie trzy misy wewnątrz ani gładkie, ani czerwone (zdjęcie).
Zrobiłem rachunek sumienia...Może nie wymieszałem? Może pędzel brudny (ale czym musiałbym go upaprac, żeby taka klęska...). Itd. Itp.
A czarne-idealne. Ręce opadają. Kaszanka.

Męczyło mnie, męczyło, aż chytrze wyknułem, żeby to samo szkliwko puścic w piecu pełnym mis wypalanych na 1055.
Wyszło idealnie.

2 komentarze:

Sylwia pisze...

ufff, dobrze że się udało :)

am pisze...

misy trzeba zrobic od nowa (już są)-ale ulżyło.